24.2.16
Sonet lekkich obyczajów
Pełne były miłości oraz pożądania
Rozpalone niczym piaski pustyni za dnia
Pełne podniecenia, z imaginacją ponętną
Wtem momentalnie przystąpiły do działania
Oddech równy, ruchy powolne, ciała płoną
Rozkosz w powietrzu, miłość pod nocy osłoną
Przecież takich uniesień nikt wszak nie zabrania
Miłość, dlaczego ludzie ujmują jej wdzięku?
Świat uniesień, jego miejsce w głowie kochanków
Człowiek zniszczył wszystko, bo uwolnił się lęku
Dziś miłość jest sprowadzona już do rynsztoka
Dlatego nie rozumieją jego wydźwięku
A ty co na to powiesz moja pięknooka?
Człowiek bez marzeń, traci człowieczeństwo
24.2.15
Bo życie jest takie kolorowe
Pełna ona wizji, pozbawiona radości, prowadząca w odmęty jego duszy
Coś kosztem czegoś,biel spełnia najskrytsze marzenia
Niszczy ciało lecz myśli niczym cudowny deszcz oczyszcza z katuszy
Mnóstwem kolorów dusza po bieli się mieni
pomarańcz zieleń czasami nawet i trochę czerwieni
Mózg szczęśliwy, lecz ciało staje się wrakiem
Wokół człowieka postępuje pustka, dusza stała się ptakiem
Mózg dziękuje, ciało umiera, biel żółcienią się staje
Organizm dogorywa, a w duszy wciąż bieli pragnienie
Nieśmiertelna część zawsze wygrywa, Reszta już się poddaje
Człowiek przez cały czas tworzy w swym życiu zmętnienie
W końcu dusza się poddała, biel okazała się trucizną
Ptak szybuje głową w dół, a kolory przekleństwem się stały
Na szarych ścianach perłowe plamy się pojawiają
Szary człowiek w szarym pokoju purpurą pomalował sufit cały.
16.2.15
W podróży donikąd
Nadzieja matka głupich, podobno umiera ostatnia
Ludzie walczą w przegranych sprawach, w imię swoich wartości
Nadzieja jest istną fikcją, dla ludzi to zabójcza matnia
Patrze na świat, wiem ze i tak los zrobi mi po złości
Nastawienie jest niby podstawa, chyba zostane pesymistą
Przynajmniej znów tak szybko się nie zawiode
Walczę z tym wszystkim, wygrana nie jest już sprawą oczywista
Poprowadź mnie przez ciemność, pójdę za tym przewodem
Dlaczego mam się tym wszystkim tak bardzo przejmować?
Wystarczająco dużo już w mym życiu się wydarzyło
Coraz częściej nad swymi myslami przestaje panować
Oby tej nocy wszystko dobrze ze mną było.
Chciałbym czasem chodź raz pomyśleć przyszłościowo
Nie zawieść się na ludziach mnie otaczających
Aby plany w końcu doszły do skutku całościowo
Tak się chyba nie stanie, WITAMY WŚRÓD ŻYJĄCYCH
14.2.15
Ku potrzebie zrozumienia cz.1.
Oczy niczym drogocenne kamienie, uśmiech podkreślający delikatne lico
Włosy w kolorze dojrzałego zboża, Ciało pod czarnym płaszczem okryte
Drobna, lecz dusza jej potężna, po to by sięgnąć gwiazd nieco
Wszystko to skrywa tajemnice przez nikogo nie odkryte
Historia nieznana, przejawia się to brakiem ufności
Smak życia jest dobrze znany, ludzie zbyt często znikają
Dusza jej jeszcze nie odkryta, a ciekawość w mojej głowie juz gości
Co się stanie kiedy ja poznam? Głosy wciąż się mnie pytają.
Ciekawe ile jeszcze różnych tajemnic jej osoba skrywa
Podejrzewam ze setki się jeszcze ich znajdą
Może kiedyś pozwoli się ona w końcu poznać
Oby moje przeczucia nie okazały się zwykłą bajdą
9.2.15
Niekiedy zbitki liter pomagają ci w życiu
Znowu piszę, przemierzając otchłanie wyobraźni
Dymem po wojnie, duch mój się krztusi
Ciało powoli uwalnia się od kaźni
Ludzie wokoło przyjaciółmi się stają
W imię swoich racji życie oddałem
W końcu inni już nie tylko biorą lecz i dają
W samotności nie widzę już wroga
Może nawet kiedyś i ją polubię
Moja historia to moja przestroga
30.1.15
Znowu to samo
Bóle głowy, wymioty, puste butelki po leku cudownym
Dlaczego ta niewyraźna postać wciąż się ze mnie śmieje?
Nie chcę tego!! Obudźcie mnie ruchem gwałtownym
Niechęć do samego siebie z każdym dniem przybiera na sile
Próbuje walczyć, na chwilę ból to złagodzi
Brakuje odpowiedzi a pytań w głowie wciąż tyle
Kim jest ta szara postać która do łóżka mi wchodzi
Chłód mnie ogarnął, wiatr z północy wieje
Nadchodzi zima, czas strachu, ciemności
Boże moja głowa!!! Co się ze mną dzieje??
Dlaczego ta szara kobieta robi mi po złości?
Objawy ustały działanie leku przemija
Trzeźwość umysłu wraca do normy
Chyba przesadzam ze wspomagaczami, to mnie zabija
Szara postać - halucynacjami bez formy
24.12.14
Moje pierwsze Hot16
Coraz więcej smutnych myśli mózgu się obraca
Boże co ja robie, czemu ja to piszę?
To przez głosy które cięgle w głowie słyszę
Spożywam posiłki wciąż próbuję się udławić
nie chce was już słyszeć tego wszystkiego jest za dużo
doradź mi co mam zrobić moja piękna czarna muzo
Paranoja może wszystko mi się zdaje
niby zdrowy człowiek a chorobie się poddaje
jakiej chorobie o czym ja pieprzę
może jestem przemęczony, ciągle czuję dreszcze
W imię czego według was mam poświęcić życie
Muzo moja droga doradź mi koniecznie
za coś trzeba umrzeć, gdyż nie można żyć wiecznie
23.12.14
Czas leczy rany
Sporadycznie ktoś się nią ze światem dzieli
Kiedyś zapewne swoją opowiem tobie
Może zdążę… Nim ogień mnie spopieli
Coś czym zatrzesz smutki z życia swojego
Ty też je musisz posiadać, czyż nie mam racji?
Nie okłamujmy się, każdy miał kilka takich sytuacji
Czasami jednak przysłania je piętno chwil smutnych
Daj szanse innym, chciej trochę szczęścia otrzymać
I w końcu pozbądź się wszystkich chwil okrutnych
Nie pozwól aby wrogowie zatruli twoją krew niczym zagrożona żmija
Weź się w końcu w garść, doznaj adrenaliny dreszczu
Bo szczęścia nie doznał ten kto nigdy nie tańczył podczas deszczu
Czasem nieoczekiwany zwrot akcji zmienia całe życie
Codziennie przemierzają te same drogi
Lecz nie są one boskimi istotami
Lecz ludźmi pełnymi trwogi
Jeszcze mniej dociera do umysłu anielskiego
Najmniejsze zło delikatne serca dotyka
Obdzierając ich z szat go ciała nagiego
Oddaj jej serce, otocz ją troską
smutek nareszcie istnieć przestanie
Podstawą relacji – bezgraniczne zaufanie
Spoglądał na mnie od dawna ukradkiem
Tak długo rozglądałem się dookoła
Najcudowniejszych ludzi poznaje się przypadkiem