24.2.16

Sonet lekkich obyczajów

Dwa nagie ciała spotkały się raz w noc pewną
Pełne były miłości oraz pożądania
Rozpalone niczym piaski pustyni za dnia
Pełne podniecenia, z imaginacją ponętną

Wtem momentalnie przystąpiły do działania
Oddech równy, ruchy powolne, ciała płoną
Rozkosz w powietrzu, miłość pod nocy osłoną
Przecież takich uniesień nikt wszak nie zabrania

Miłość, dlaczego ludzie ujmują jej wdzięku?
Świat uniesień, jego miejsce w głowie kochanków
Człowiek zniszczył wszystko, bo uwolnił się lęku

Dziś miłość jest sprowadzona już do rynsztoka
Dlatego nie rozumieją jego wydźwięku
A ty co na to powiesz moja pięknooka?

Człowiek bez marzeń, traci człowieczeństwo

Nadszedł dzień abym tu powrócił Pustka na wskroś przeszyty Szukając serca W pogoni za tym czego już od tak dawna nie ma Serce zgubione dusza zaprzedana Z każdym dniem bliżej krawędźi, Stopy moje się znajdują Nareszcie Nie nie dotykaj juz za późno.......